Strony

piątek, 7 kwietnia 2017

od Cass cd. Ricka

Zanim dotarł do mnie sens słów, które wypowiedział minęło dobre kilkanaście sekund... Zrobiłam pewny krok do tyłu, a kary ogier zdezorientowany, zarzucił łbem.
- Wolę się przejść...- szepnęłam i odchrząknęłam nerwowo
Rick patrzył na mnie przez chwilę z zastanowieniem, a następnie potarł zranioną rękę i z lekkim skrzywieniem, próbował rozprostować palce. Musiało go boleć.
- Jesteś pewna? Robi się ciemno...- odparł i pogładził konia po zgrzanej szyi, przygryzłam wargę... cholernie się tego bałam, ale z drugiej strony włóczenie się po zimnym lesie w środku nocy nie było błyskotliwym pomysłem. Spojrzałam na Sky, suczka fuknęła i trąciła mnie nosem
- Patrząc na twoje "jeździeckie umiejętności" mam niemałe wątpliwości, że możemy wylądować w przydrożnym rowie- mruknęłam wspominając sobie akcję na leśnej dróżce, kiedy karosz zrzucił Rick'a i pobiegł przed siebie... Nie byłam pewna, czy wsiadanie na tak narowistego konia było odpowiednim rozwiązaniem... i do tego z nim.
Zawiało chłodem, jęknęłam pod nosem...
- Dobrze... tylko, po prostu nie zrób mi krzywdy- powiedziałam dość niepewnie i podeszłam do konia, który z zaciekawieniem spoglądał w moim kierunku. Chyba nie miał nic przeciwko temu, abym go dosiadła...
- Pomogę ci...- zaczął chłopak, ale zanim zdążył skończyć, sprawnym ruchem wskoczyłam na grzbiet ogiera, Rick odchrząknął- Widzę jednak, że moja pomoc była w tej sytuacji zbędna- dokończył lekko się uśmiechając
- Widzisz, trenuję woltyżerkę, nie mam problemu z dosiadaniem konia choćby na oklep- oznajmiłam zadowolona z siebie i odetchnęłam głęboko.
Rick zajął miejsce tuż za mną i nakazał koniu przejść w stęp, a ja? Cała zesztywniałam... poczułam się naprawdę niekomfortowo. Chłopak był stanowczo zbyt blisko... Przez cały czas myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej dostać się do stadniny i zamknąć się w swoim pokoju jak najdalej od tego wszystkiego. Byłam przemarznięta, zmęczona i okropnie zestresowana. A co jeśli to jakiś porywacz i zaraz skręci w jedną z bocznych dróg? Co jeśli zamknie mnie w jakiejś piwnicy? Oddychaj Cass... oddychaj- nakazałam sobie w myślach
- Musisz mną pokierować, zupełnie nie znam tych terenów, a naprawdę nie chcę zabłądzić- mruknął tuż nad moim uchem, a ja zaskoczona omal nie spadłam na ziemię... Sky, idąca obok konia warknęła w obronnym geście, a owczarek chłopaka, spojrzał w moim kierunku zdezorientowany. Na szczęście po chwili udało mi się uspokoić, więc zaczęłam przypominać sobie drogę do Akademii...
> Rick?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.