Stresowałam się przed zakupem konia ale decyzja została podjęta. Myślałam na początku nad zakupem dorosłego ale chciałam pracować z koniem od początku.
Wsiadłam do auta gdzie czekał już stajenny który zaoferował mi pomoc. Uśmiechnęłam się do niego a on podał mi termos z herbatą. Wyjeżdżaliśmy późno w nocy więc było zimno.
-To.. w końcu jakiego konia wybrałaś?-zapytał mnie a ja pokręciłam głową z uśmiechem
-Zapewne źrebaka. -popatrzyłam na niego- dojedziemy nad ranem? -zapytałam a on pokiwał głową i zapalił silnik.
-Śpij żebyś potem nie popełniła błędu przy wyborze-zaśmiałam się cicho i oparłam głowę o szybę. Zasnęłam dość szybko.
***
-Śpiochu wstawaj -stajenny potrząsał moim ramieniem a ja próbowałam ogarnąć czemu jestem w aucie.
-Już dojechaliśmy?!-zapytałam i podniosłam się szybko. Jason pokiwał głową i wysiadł z auta, poszłam w jego ślady.
***
Obejrzałam wiele źrebaków ale w oko wpadła mi klaczka która miała charakterek...
-Dzień dobry -podeszłam do mężczyzny i uśmiechnęłam się-sprzedaje pan tą klaczkę?
-A i owszem sprzedaję. Jest rasowa ale ma charakterek, przyzwyczajona do czapraka i widoku siodła. Przyjmuje wędzidło na parę sekund. Kopyta podnosi bardzo grzecznie, daje się wylonżować....-ciągnąłby tak w nieskończoność gdyby nie to że byli jeszcze inni "klienci"-proszę sobie ją "wypróbować" i dać mi znać.
Tak zrobiłam, odwiązałam uwiąz klaczy i poprowadziłam ją na malutki okulnik. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła kiedy została spuszczona na chwilę z oka było zadębowanie i ugryzienie mnie w plecy.
-Hej! Na to sobie nie pozwalamy!-powiedziałam stanowczo patrząc na Amidie. Prychnęła ale uspokoiła się.
***30min.potem***
Decyzja zapadła!
-Kupuję-uśmiechałam się od ucha do ucha idąc w stronę byłego już właściciela mojej klaczki.
-Należy się 300$ młoda panno. -wręczyłam mu 3 banknoty i zaprowadziłam Amidie do przyczepy.
Wszystkie dokumenty zabrał Jason.
-Spokojnie Dia!-prawie krzyknęłam kiedy klacz zadębowała w przyczepie, jej kopyta były parę centymetrów od mojej głowy. Wreszcie zdążyłam uwiązać ją i wyjść. Strasznie kopała, nie dziwiłam się jej, tym razem nie mogłam zasnąć więc wyjęłam moją ulubioną serię "Kroniki Wardstone" Delaney'a i zaczęłam czytać. Powinniśmy dojechać przed zmrokiem.
***
Zaprowadziłam Amidie do boksu i pocałowałam w chrapy. W boksie North był mój koc i poduszka więc uznałam że tam będę spać. Jutro trzeba zająć się dwoma końmi... Rozpierały mnie emocje, uśmiechnęłam się i zaśmiałam w głos.
>WRESZCIE!!! BOŻE ILE MĘCZARNI!<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.