Powoli zaczynałam się budzić, kiedy wreszcie otworzyłam zmęczone oczy, uderzyła mnie biel pokoju. To nie był mój. Chciałam wstać ale poczułam ostry ból w skroni.
-Tori! Leż!- usłyszałam głos, ale w ogóle nie wiedziałam czyj to głos.
-Ru.. Rush?-mruknęłam cicho a chłopak kiwnął głową. Wreszcie wszystko sobie przypomniałam - co z Bat..Batonem?!-zająknęłam się ale powiedziałam. Widziałam wahanie w jego oczach i przeraziłam się... Uspali go?! Nie! To nie jest możliwe!!! Nagle do pokoju weszła pani o długich, siwych... włosach. Była dość stara ale coś kojarzyłam
-Viktoria, kochanie.. Dobrze że wstałaś. Martwiliśmy się o Ciebie... - uśmiechnęła się do mnie ciepło a ja odwzajemniłam uśmiech.
-A.. pani to..?-zapytałam powoli
-Peek. Jestem właścicielką Dressage Academy -przypomniałam sobie wszystko. Musiałam odpoczywać przez tydzień w tym miejscu, Rush zajął się North.
***
Weszłam powoli do stajni. Spojrzałam w stronę boksu Batona. Ulżyło mi bo jego łeb wystawał z jego pomieszczonka. Otworzyłam boks mojej klaczy która wreszcie mogła jeździć pode mną.
Klacz parsknęła w moją stronę a ja w pierwszym odruchu odskoczyłam przerażona.
-North? To ty? uf.. jak dobrze.. - szepnęłam głaszcząc klacz,
-Strachliwa co?- usłyszałam szyderczy głos Cassandry
-O matko.. zamknij ten parszywy ryj i idź do swojego pupilka. -warknęłam i zapięłam popręg North, dziewczyna podeszła do chłopaka
-Cass, przepraszam za nią!- usłyszałam Rusha kłócącego się z Salamandrą. Tak, nowe przezwisko dla Cassandy - do cholery! Nie chodzę z nią!!! - kłócili się a ja nie wytrzymałam i zabrałam North na parkur, poprosiłam stajennego aby ustawił mi przeszkody. Za ten czas zrobiłam z Wish rozgrzewkę. Po kilku okrążeniach kłusem przeszłam do galopu. Gdy klacz zmieniła nogę, panicznie ścisnęłam ją kolanami i chwyciłam się grzywy, wypadły mi nogi ze strzemion a klacz kiedy poczuła że strzemiona ją uderzają przeszła do wydłużonego galopu.
-North!!! Zwalniasz!! - krzyknęłam do klaczy która grzecznie zwolniła, nie była spłoszona czy coś. Zrobiłam z siebie idiotkę... Totalną idiotkę!! Pokłusowałam chwilę i popędziłam ją do spokojnego galopu. Nakierowałam klacz na przeszkody. Przyspieszyła trochę i skoczyła. Ja totalnie zdezorientowana, lądując uderzyłam się o szyję klaczy ale kolejny skok był idealny. Po tych wszystkich skokach musiałam potrenować ujeżdżenie. Układ poszedł bezbłędnie co mnie cieszyło.
Pod koniec jeszcze poskakałam. Kiedy rozstępowywałam North, zorientowałam się że... Wszystko widział Rush!!
>Rush<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.