Strony

niedziela, 22 stycznia 2017

od Rusha cd. Viktorii


 Głuche echo odbiło się od ścian starego szpitala, sprawiając że nasza wyprawa nabrała jeszcze ciekawszego klimatu. Powiało grozą, ale właśnie na to liczyłem przekraczając próg tego z pozoru zwyczajnego gmachu ze starych cegieł. Przyznam szczerze, jeszcze nigdy nie dane mi było "pobawić się" w ten cały urbex.
- A więc, otwieraj- szepnąłem wprost do jej ucha i przez moment miałem wrażenie, że przechodzi ją dreszcz. Jesteśmy w opuszczonym szpitalu i wchodzimy do kostnicy, to by tłumaczyło jej reakcję...
Skinęła głową i popchnęła metalowe drzwi, które z drażniącym skrzypieniem, ukazały nam drogę do wnętrza pomieszczenia, uderzyło w nas niepokojące zimno. Ale... przecież to wszystko było stare, opuszczone. Nie mogło normalnie funkcjonować, dlaczego bił stamtąd taki chłód?- zmarszczyłem brwi, a Tori na moment się zatrzymała:
- Zimno tutaj... to chyba niedobrze- szepnęła i spojrzała na mnie niepewnie, w półmroku dostrzegłem błysk ekscytacji w jej oczach, nie mogliśmy odpuścić
- Ja pójdę przodem- zapewniłem i mimo jej wszelkich protestów, odepchnąłem ją za siebie- Nie dąsaj się tak, tu jest niebezpiecznie- wytłumaczyłem na co wywróciła oczami
- Dobrze.. mamo- wymamrotała i lekko się cofnęła, sprawiając że metalowe drzwi zatrzasnęły się za nami z niepokojącym trzaskiem, dziewczyna pisnęła, a następnie klepnęła się otwartą dłonią w czoło i zachichotała pod nosem, pokręciłem głową z rozbawienia
W ciągu kilku następnych sekund już nie było mi aż tak do śmiechu, wystarczyło rzucić okiem na ściany, pokryte płytkami... co tu się kiedyś musiało dziać?
- O matko, czy to krew?- spytała zaciekawiona dziewczyna, a ja zgodnie z prawdą skinąłem głową
- Myślisz, że to pomieszczenie służyło kiedyś za prosektorium?- wymamrotałem, widząc poplamiony stół do sekcji, skrzywiłem się
- Przecież tak nie można... W publicznym szpitalu?- burknęła i odtrąciła butem coś, co przypominało metalową miseczkę
Zatrzymałem się przy stole i spojrzałem na szkarłatne smugi, ale... dziwnie się błyszczało, zamarłem
- To jest świeża krew- powiedziałem, na co Tori wstrzymała powietrze
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Sama zobacz...- mój głos stawał się coraz mniej pewny
Gdy moja przyjaciółka nachyliła się nad obiektem zaciekawienia odwróciłem się w stronę czegoś, co przypominało stary piec... coś tam było wydrapane:
" Wilson...
Stjernen...
Blue
Embress..."
Wszystkie przekreślone... wszystkie z wyjątkiem tego ostatniego, tak bardzo mi znanego...
Gdy dotarło do mnie co tam napisano, gwałtownie podszedłem do Tori i zaborczo objąłem ją ręką w talii
- Co ty..?- zaczęła zdziwiona ale szybko ją uciszyłem
- Wychodzimy stąd, tam jest zapisane twoje nazwisko... Może to przypadek, może nie? Ale czuję się za ciebie odpowiedzialny, więc galopem do wyjścia- syknąłem i zacząłem ciągnąć ją za sobą...
- Ru...
- To miejsce mnie niepokoi, nie powinniśmy tutaj wchodzić...
> Tori?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.