Strony

środa, 21 grudnia 2016

od Triss cd. Viktorii

-Pomóc Ci z nim? Znam się trochę jak właścicielka sobie nie radzi- dodała szyderczo.
Nie.
No po prostu no nie.
Zazwyczaj jestem spokojna, ale ona naprawdę mocno mnie wkurwiła.
- Możesz się wreszcie odpie*****?!- wybuchłam.- ten koń naprawdę MA przeszłość, nie znam go rok czy dwa! Mam go od miesiąca! Gdybyś się znała, to byś wiedziała, że oduczanie narowów zajmuje więcej niż dwa pieprzone dni!!! Albo może w ogóle nie powinnam była tu przyjeżdżać, co?! Przecież tu są tylko same idealne konie! Hmmm?! Amor nie jest koniem, który na każde twoje skinienie będzie robił salto do tyłu, za to zrobi ci na złość i kopnie cię prosto w ten twój szyderczy i zarozumiały ryj!
No nie tym razem. Zostaw mnie i MOJEGO konia w spokoju.
Widziałam, że zbiera jej się na wybuch, ale byłam z siebie dumna. Ku mojemu zdziwieniu tylko otworzyła usta. Najwyraźniej nie miała ochoty już się kłócić albo chciała wymyślić coś, co mnie naprawdę złamie. Wiedziałam, że nie da za wygraną.
Viktoria zrobiła zwrot na zadzie i popędziła swoją klacz. Patrzyłam, jak gnają do stajni. Miałam świadomość, że nie odpuści, ale nie żałowałam. Mogłam przygotowywać się na falę sarkazmu. Wręcz powiedziałabym tsunami. Tak. To dobre określenie.
Gdy to chole**a dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia zrobiłam coś, czego, myśląc logicznie, nie powinnam była robić.
Popędziłam go do cwału.
Na początku starałam się go kontrolować, ale po chwili pozwoliłam mu pędzić. Słyszałam, jak jego kopyta odbijają się od ziemi. Czułam, jak pracują jego mięśnie. Odczuwałam, jak nasze bicie serc przyspiesza.
Byliśmy jednością.
A potem czar prysł. Zaczął brykać, prawie straciłam równowagę, ale dałam radę. Ściągnęłam wodze i odchyliłam się do tyłu starając się wprowadzić Amora na duże koło. Po chwili go opanowałam, lecz wiedziałam, że gdyby mógł, galopowałby dalej. W końcu był jeszcze dzieckiem. Wśród brykania i fochów wróciłam do stajni. Zeskoczyłam z siodła i poklepałam Misiaczka. Rozsiodłałam go. Gdy tylko trochę odeszłam usłyszałam, jak chodzi w kółko i rży.
- Pogalopowałbyś jeszcze, co?-mruknęłam.- Wyprowadzę cię na padok.
Był tylko jeden, mały problem.
Nie wiedziałam, gdzie są padoki.
Musiałam zapytać się Viki… o nie. Cóż. Jak trzeba, to trzeba. Po chwili poszukiwań znalazłam ją w boksie North. Pewna siebie weszłam do środka.
~~~ Vika… ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.